Chłopiec poszedł odwiedzić grób swojego brata bliźniaka, ale nie wrócił do domu nawet o 23:00.

Najgorszy koszmar rodziców stał się rzeczywistością, gdy pewnego niedzielnego popołudnia państwo Wezenbergowie stracili swojego małego synka Teda. Niestety, stało się to w miejscu, które powinno być najbezpieczniejsze dla rodziny, gdzie nic nie powinno pójść nie tak, jak powinno, ale jednak tak się stało.

Wesenbergowie znaleźli Teda martwego w swoim basenie. Jego ciało unosiło się na wodzie jak pływak, a Paul Wesenberg zanurkował, aby uratować syna, ale było już za późno — ani sztuczne oddychanie, ani wezwani przez niego ratownicy medyczni nie byli w stanie przywrócić życia jego synowi.


Linda Wezenberg nie mogła pogodzić się ze stratą syna i siedziała na jego pogrzebie tak samo blada, oszołomiona i nieruchoma jak jej zmarły syn. A kiedy minął tydzień bez Teda w rodzinie Wezenbergów, wszystko stało się chaotyczne, okrutne i tak surowe, że mały Clark nie wytrzymał…

Linda i Paul z trudem radzili sobie ze swoją stratą i kłócili się codziennie, za każdym razem. Clark każdej nocy słyszał głośne odgłosy dochodzące z pokoju rodziców, a jego mama denerwowała się i w końcu płakała.

Jego tata obwiniał mamę za śmierć Teda, a mama obwiniała za wszystko tatę. Clark każdej nocy chował się pod kołdrą, przytulając pluszowego misia i szlochając, gdy słyszał, jak kłócą się rodzice.

Żadna strata nie jest tak głęboka, aby miłość nie mogła jej uleczyć.
Kiedy Ted był przy nim, wszystko było zupełnie inne. Wtedy ich rodzice rzadko się kłócili, a mama nigdy nie była smutna i zdenerwowana. Całowała go na dobranoc i przytulała przed położeniem do łóżka, ale teraz tego nie robiła.

Przestała też przygotowywać śniadania i często pozostawała w łóżku, mówiąc mu, że jest chora. Paul zawsze przygotowywał im teraz tosty i jajka na śniadanie i zaczął wracać do domu wcześniej, aby przygotować dla nich kolację, ale jego umiejętności kulinarne nie dorównywały umiejętnościom Lindy.

Clark tęsknił za swoim bratem. Tęsknił za Tedem tak bardzo, że żałował, że nie pojechał tam, gdzie był jego brat… ponieważ ich rodzice nie dbali już o syna, który nadal żył.

Interesowało ich tylko to, kto jest winny śmierci ich drugiego syna.

Pewnego wieczoru sytuacja jeszcze się pogorszyła. Clark ponownie usłyszał kłótnię rodziców i był tak zdenerwowany, że nie wytrzymał. „Mamo! Tato! Proszę, przestańcie!” – krzyczał, wpadając do ich sypialni. „Proszę, przestańcie! Nie lubię, kiedy się kłócicie!”

„Posłuchaj, Paul!” – syknęła jego matka. „Straciłam Teda przez ciebie, a teraz Clark cię nienawidzi!”

„Prawda, Linda?” – odpowiedział Paul. „A co z tobą? Nie sądzę, żeby Clark był tobą zachwycony!”

Rodzice Clarka zapomnieli, że jest on w ich pokoju i nadal się kłócili. Ponownie zaczęli obwiniać się nawzajem za śmierć Teda, a Clark postanowił, że nie chce już tam pozostać. Odkąd Ted odszedł, ich dom wypełnił się krzykami i łzami, a Clark zaczął gardzić swoim domem.

„Nienawidzę was obojga…” – wyszeptał, a łzy spływały mu po policzkach. „NIENAWIDZĘ WAS, MAMO I TATO! Nie chcę z wami mieszkać! Spotkam się z Tedem, bo tylko on mnie kocha!”.


Ted wybiegł z pokoju rodziców przez frontowe drzwi. Zatrzymał się, aby zebrać dalii, które razem z Tedem hodowali w swoim ogrodzie, a następnie pobiegł do grobu Teda na cmentarzu położonym zaledwie kilka przecznic od ich domu.

„ Słuchaj, znowu sprawiłeś, że płacze. Jestem pewien, że teraz czujesz się lepiej!” – warknął Paul.

„To ja sprawiłem, że płacze? Przestańcie zachowywać się tak, jakbym to ja był złym człowiekiem!”

Linda i Paul nadal kłócili się, nie zwracając uwagi na swojego małego synka, który uciekł sam na cmentarz. Clark szlochał, przyciskając opuszki palców do nagrobka brata i przesuwając palcami po napisie.

„W jasnej pamięci o Tedzie Wezenbergu” – głosił napis.

Na widok grobu brata Clark rozpłakał się. Tak bardzo tęsknił za Tedem!


„Tęsknię za tobą, Ted” – szlochał. „Czy mógłbyś poprosić anioły, żeby cię przywróciły?”.

Widząc grób brata, Clark rozpłakał się. Tak bardzo tęsknił za Tedem!

„Ja… tęsknię za tobą, Ted” – szlochał. „Czy mógłbyś poprosić anioły, żeby cię przywróciły?”.

„… a mama i tata ciągle się kłócą. Ted, oni już mnie nie kochają. Nienawidzą mnie i są mi obojętni. Czy mógłbyś wrócić, Ted? Proszę? Nikt nie gra ze mną w piłkę, nawet tata…”.

Clark nigdy w życiu nie czuł się tak samotny. Położył dalii na grobie brata i usiadł na kolczastej trawie, opowiadając mu o swoich przeżyciach sercowych oraz o tym, jak go ignorują i zapominają.

Clark nie mógł powstrzymać łez, opowiadając Tedowi, jak bardzo za nim tęskni, jak ciężko mu się żyje bez niego i jak bardzo zmienili się ich rodzice. Narzekał mu na przypalone śniadania, na to, że przestał uprawiać dalii i na to, jak bardzo jest samotny.


Serce Clarka stało się tak spokojne po tym, jak w końcu podzielił się swoimi przeżyciami z bratem, że nie zauważył, jak minęło kilka godzin i niebo pociemniało. Cmentarz stał się pusty i nie było na nim żywej duszy. Mimo to Clark postanowił nie wracać do domu, ponieważ po raz pierwszy od śmierci Teda czuł się spokojny.

Nagle usłyszał za sobą szelest suchych liści. Clark przestraszył się i obejrzał się. Kto mógł przyjść na cmentarz o tej porze? Przerażony zerwał się na równe nogi, ponieważ dźwięk stawał się coraz głośniejszy, i kontynuował poszukiwania.

Przestraszony, że nie jest sam, Clark rzucił się do ucieczki, ale było już za późno. Zobaczył, jak zbliża się do niego kilku mężczyzn w czarnych szatach. Ich twarze były ukryte pod kapturami, a w rękach trzymali ogniste miecze.


„Zobaczcie, kto przybył do naszego mrocznego królestwa! Nie powinieneś był ryzykować, chłopcze!” – krzyknął jeden z mężczyzn.

„Kim… kim jesteście?” – zapytał przez łzy Clark. „Proszę, puśćcie mnie!”

Clark trząsł się ze strachu i nie wiedział, jak się z tego wykaraskać. Mężczyźni nie pozwolili mu odejść.


Clark przestraszył się facetów w szatach, ale wtedy usłyszał dudniący męski głos. „Chad, odejdź! Ile razy mam powtarzać, żebyś nie przychodził na moje cmentarzysko ze swoimi idiotycznymi kumplami ubranymi w kultowe stroje?”.

Podchodząc bliżej, Clark zauważył wysokiego, dobrze ubranego mężczyznę około pięćdziesiątki. „Nie martw się, chłopcze” – powiedział do Clarka. „Ci chłopcy nic nie zrobią. Są gorsi niż dzieci!”


„Daj spokój, panie Bowen!” Facet stojący twarzą w twarz z Clarkiem zdjął kaptur i westchnął. „Gdzie indziej miałaby działać nasza sekta, jeśli nie tutaj, na cmentarzu?”.

„A może byście przestali palić tutaj swoje cholerne kartki i zaczęli się uczyć? Odwal się, bo powiem twojej matce, że często tu palisz! Jestem pewien, że nie będziesz ryzykował. A teraz ty” – wskazał gestem na Clarka. „Chodź tutaj, mały. Zabierzemy cię do domu”.

Pan Bowen wydał się Clarkowi miłym człowiekiem. Podbiegł do niego i chwycił wyciągniętą rękę. Pan Bowen zaprowadził chłopca do małej chatki i poczęstował go gorącą czekoladą.

„Co tu robiłeś o tej porze?” – zapytał Clarka starszy mężczyzna.

Pan Bowen okazał się dobrym człowiekiem, a Clark opowiedział mu o swoich rodzicach i bracie, o tym, jak ich życie zamieniło się w piekło po śmierci Teda, oraz o tym, że nie kocha swoich rodziców i nie chce wracać do domu.

Po powrocie do domu Linda wpadła w panikę. Kilka razy dzwoniła do Paula, ale ten nie odbierał. Minęły już ponad dwie godziny, odkąd Paul wyszedł z domu po ich kłótni.

Przez cały ten czas siedziała przy kuchennym stole i wyżalała się przyjaciółce przez telefon. Gdy tylko odłożyła słuchawkę i rozejrzała się, dotarło do niej: Clarka nie było w pobliżu. Gdzie był Clark?

Serce Lindy zaczęło bić jak szalone, gdy spojrzała na zegarek. Była już 23:00, kiedy sprawdziła pokój Clarka i odkryła, że go nie ma. Linda zajrzała do innych pokoi, łazienki i ogrodu, ale Clarka nigdzie nie było. Wydawało jej się, że po prostu rozpłynął się w powietrzu.

Ponownie zadzwoniła do Paula, ale ten nie odbierał. „Odbierz telefon, Paul!” – krzyczała. „O Boże! Co ja teraz zrobię?”.


Linda nerwowo chodziła po salonie. Nie miała pojęcia, gdzie szukać Clarka, aż… przypomniała sobie, jak wszedł do sypialni, kiedy kłócili się z Paulem.

„Cmentarz!” – przypomniała sobie. „Miał spotkać się z Tedem!”

Linda chwyciła klucze do domu, zamknęła drzwi i pośpieszyła na cmentarz. Skręcając w pierwszą ulicę, zobaczyła samochód Paula. Zatrzymał się i opuścił szybę.

„Co tu robisz?” – zapytał.

„Clarka jeszcze nie wróciła do domu!” – odpowiedziała, wsiadając do samochodu. „Jedź na cmentarz!”

„Co do diabła?” – wykrzyknął Paul, uruchamiając silnik. „Ale kiedy… on nigdy nie wrócił?”

„Nie, Paul! Byliśmy, no…”, zatrzymała się. „Byliśmy tak zajęci kłótnią, że nie zauważyliśmy!”

Paul i Linda pośpieszyli do grobu Teda, gdy tylko znaleźli się na cmentarzu. Ale Clarka nigdzie nie było widać.

„Clark!” – zawołała Linda. „Kochanie, gdzie jesteś?”

W tym momencie Paul popchnął Lindę. „Linda!” – krzyknął. „Co się tam, do diabła, dzieje? Spójrz!”

Paul i Linda byli oszołomieni, gdy zauważyli w oddali ogień i usłyszeli głosy śpiewające pieśni. Podchodząc do miejsca zgromadzenia, zobaczyli kilku nastolatków ubranych w czarne szaty, którzy odprawiali jakąś ceremonię.

„O Boże!” – wykrzyknęła Linda. „Czy oni naprawdę… coś zrobili Clarkowi? O nie, dopiero co straciliśmy Teda, a teraz…”

„Linda, nie” – pocieszył ją Paul. „Nie wyciągajmy pochopnych wniosków. Poczekajcie tutaj. Przepraszam, chłopcy” – zaczął niepewnie, podchodząc do nich. „Czy to możliwe, że widzieliście tutaj tego chłopca…”.

Jeden z chłopców uśmiechnął się, gdy Paul pokazał im zdjęcie Clarka. „Twój syn przyszedł w nieodpowiednim czasie i miejscu!” – krzyknął. „Twój syn nie powinien był tu przychodzić!”

Paul spojrzał uważnie na nastolatka, a potem na jego kumpli. W tych togach wyglądali po prostu głupio i palili coś, co wyglądało jak ich świadectwa szkolne.

„Serio?” – zapytał, chowając telefon do tylnej kieszeni. „No cóż…” Paul chwycił chłopca za kołnierz i pociągnął go do przodu.

„Słuchaj, chłopcze, lepiej się odezwij, bo wrócisz do domu ze złamanym nosem!”

„Hej, hej, dobrze! Spokojnie!” – powiedział chłopiec, którego ostrzegł Paul. „Ja… ja jestem Chad! Widziałem waszego syna. Nic mu nie zrobiliśmy! Pan Bowen, strażnik cmentarza, go złapał”.

„Co?”

„On… on zabrał waszego syna, proszę pana. Przysięgam. Mieszka tuż za cmentarzem! My po prostu przychodzimy tu każdej nocy, żeby straszyć ludzi, to wszystko!”

Kiedy Paul i Linda przyjechali do domku pana Bowena, przez okno zauważyli Clarka i pana Bowena siedzących na kanapie. Rodzice chcieli wtargnąć do środka i przytulić syna, ale zatrzymali się, słysząc jego rozmowę.

Paul i Linda byli zdezorientowani. Ze łzami w oczach słuchali, jak Clark opowiadał o swoich przeżyciach, a pan Bowen radził mu pogodzić się z rodzicami. „Oni nadal cię kochają, mały” – powiedział starszy mężczyzna. „Posłuchaj, mały. Straciłem żonę i dziecko. Ich samolot rozbił się i przez wiele lat żyłem w tym koszmarze, tęskniąc za nimi każdego dnia i każdej nocy. To, co spotkało twoją rodzinę, jest najgorszym koszmarem każdego rodzica. Co powiesz na to, żeby być dla nich milszym?”.

Clark zgodził się, kiwając głową.

Zamiast rozpaczać nad tym, czego nie masz, skorzystaj z okazji, aby docenić to, co masz.
Paul i Linda nie mogli dłużej czekać.

„Tak mi przykro, kochanie!” – płakała Linda, kiedy wraz z Paulem wbiegli do domku. Przytuliła chłopca do siebie, a łzy płynęły jej strumieniem.

Paul spojrzał przepraszająco na pana Bowena i podziękował mu za uratowanie Clarka. „Dziękuję” – powiedział. „Bardzo dziękuję za to, co pan zrobił dla naszej rodziny”.

„Nie ma sprawy. Wiem, przez jakie piekło przechodzicie. Rozumiem to. Trzymaj się”.

W końcu pan Bowen stał się bliskim przyjacielem rodziny Wezenbergów. Po kilku miesiącach w domu tej rodziny znów zapanowała idylla. Udało im się otrząsnąć się ze straty Teda i w końcu spojrzeć na życie z pozytywnym nastawieniem.

Podziel się tą historią ze swoimi przyjaciółmi. Być może umili im ona dzień i zainspiruje ich.

Chłopiec poszedł odwiedzić grób swojego brata bliźniaka, ale nie wrócił do domu nawet o 23:00.
Gwiazdy Hollywoodu są bardzo rozpoznawalne, ale zobaczcie, jak wyglądały wiele lat temu!