Lepiej nie kochać, żeby nie cierpieć
Anna urodziła dziecko późno, prawie w wieku 40 lat. Nocą karmiła je, patrząc na szary świt, za oknem, i myślała, że miłość to nie tylko ból, jak dawniej się bała, lecz ciche ciepło, które nie pyta, czy to czas właściwy, czy spóźniony. Maluch ujął jej palec i wtedy zrozumiała: cierpieć znaczy być żywą, i może w tym jest ratunek.
