Podwójny cios w godzinie nieszczęścia

Jedno nieszczęście dwa zdrady
Od tygodnia narzeczony Swietłany milczał, dni się dłużyły a do ich ślubu z Antonem pozostawały tylko trzy tygodnie.
Czemu mój Toszka nie dzwoni? martwiła się. Może choruje, z gorączką? Wpadnę do wsi, kupię miodu może to przeziębienie?
Swieta pracowała w mieście, a w weekendy jeździła do Antona. Zwykle leżeli na kanapie i zaraz snuli plany. Tak i teraz: wysiadła z autobusu i skierowała się do niego. Lecz usłyszawszy z uchylonego okna muzykę, zamarła. Serce ścisnęło się, gardło wyschło, nogi zwiotczały.
Czyj to śmiech? W oknie zobaczyła ciemnowłosą w *jej* szlafroku i kapciach, wtuloną w ramię Antona. Szeptał jej do ucha, ona chichotała, potem zwalił ją na kanapę.
Więc dlatego nie odbierasz, wyszeptała lodowato Swietłana, przekraczając próg. Przecież nasz ślub za trzy tygodnie
Anton gwałtownie drgnął, zrywając się, a tamta bezczelnie prychnęła.
Po co tu wlazłaś? Nie czekałem cię! Śledzisz mnie?
Brunetka zmierzyła Swietę kpiną.
Toszka, chcesz się żenić z *tą*? parsknęła Chuda jak drzazga. Nawet biustu brak. Na mnie lepiej, patrz, i rozchyliła szlafrok.
Swieta wybiegła jak oparzona. Chyba Anton krzyczał, lecz ona nie słyszała. Skronie dudniły, ziemia usuwała się spod nóg.
Zdrajca Jak on mógł? Chwiejąc się, wyszła na drogę, nie patrząc dokąd. Auta trąbiły, kierowcy warczeli, ktoś machnął pięścią. Ale było jej wszystko jedno jej życie właśnie się rozsypało.
A tymczasem w starym „PAZie”, który turkotał z miasta, wracał do domu, do swoich. Dembel dumny tytuł! Dwa lata dłużyły się jak wieczność, lecz oto rodzinny skrawek ziemi.
Do domu było niedaleko, gdy podszedł do kierowcy:
Wysadźcie tu, przejdę się pieszo, chcę pooddychać powietrzem.
Ten skinął i zatrzymał autobus. Chłopak wysiadł i wciągnął znajome powietrze. Trzeba narwać rumianków jego Liska je uwielbiała. Dwa lata czekała, pisała listy. Uśmiechnął się, wyobrażając sobie wręczenie jej pierścionka i kwiaty
Schodząc ze wzgórza, zauważył dziewczynę chwiejącą się na poboczu. Szła jak pijana, potem gwałtownie stanęła i znieruchomiała.
Hej, co ty robisz? krzyknął, widząc ciężarówkę pędzącą z góry. Z drogi
Lecz dziewczyna jakby na złość zrobiła krok prosto pod koła. Chłopak rzucił się, zrzucił plecak i w ostatniej chwili odepchnął ją na bok. Sam nie zdążył.
Boże, to przeze mnie przemknęło Swiecie, gdy zobaczyła chłopaka leżącego na asfalcie, a pod nim kałużę krwi. Padła na kolana, drżącymi dłońmi wyjęła telefon zadzwoniła po karetkę. Ciężarówka z piskiem stanęła kilkanaście metrów. Kierowca wyskoczył, blady, przeżegnał się. A ona tuliła jego bezwładną głowę i szeptała: „Wytrzymaj, kochany, wytrzymaj”. W oczach chłopaka zamigotała świadomość słabo się uśmiechnął: „Nie jesteś tą w szlafroku”. I znów odpłynął w ciemność.

Podwójny cios w godzinie nieszczęścia
Просто и быстро: маринация лука для приготовления блюд