Dominika Chorosińska — aktorka, którą pokochała cała Polska, postanowiła kilka lat temu zmienić scenę na mównicę sejmową. Decyzja o porzuceniu świata filmu i związaniu swojej przyszłości z polityką wywołała burzę emocji. Zwłaszcza że Chorosińska otwarcie przyznała, że darzy Prawo i Sprawiedliwość „czystą miłością” — miłością bezinteresowną, wypływającą z głębokiego przekonania o wspólnych wartościach.
Pierwsze kroki w blasku fleszy stawiała w serialu „M jak Miłość”, u boku swojego męża, Michała Chorosińskiego. Publiczność pokochała ją od pierwszych chwil. Ale choć ekranowa kariera rozwijała się dynamicznie, Dominikę coraz mocniej przyciągały sprawy publiczne. Najpierw została radną, potem posłanką PiS. Mandat do Parlamentu Europejskiego wymknął jej się z rąk, ale za to powróciła z nową siłą do Sejmu. W krótkim rządzie Mateusza Morawieckiego objęła funkcję ministra kultury i dziedzictwa narodowego — spełniając tym samym marzenie o wpływaniu na polskie dziedzictwo narodowe.
Choć aktorstwo nadal zajmuje szczególne miejsce w jej sercu, Dominika bez wahania przyznaje, że polityka stała się jej życiem. Kilka lat temu zagrała jeszcze w filmie „Smoleńsk”, ale dziś nie zabiega o nowe role. Jej misją stała się obrona wartości: rodziny, życia, tradycji.
„Zakochałam się w tej partii bezinteresowną miłością, bo uważam, że jako jedyna broni wartości, które są dla mnie najważniejsze: rodziny, życia, tradycji. Od lat żyję w zgodzie z tymi zasadami, więc naturalnym wyborem było zaangażowanie się właśnie tutaj” — wyznała na antenie Radia Zet.