Niektórzy ludzie przynoszą desery na rodzinne święta – moja teściowa przyniosła chaos. Po tym, co zrobiła w Święto Dziękczynienia, postanowiłam, że Boże Narodzenie będzie niezapomniane… dla nas obu. Nazywam się Wren.
Mam 35 lat, jestem żoną Jetta i mamy pięcioletnią córkę o imieniu Sage, która jest światłem naszego życia. Jett i ja jesteśmy razem od sześciu lat. Chciałabym powiedzieć, że zawsze miałam świetne relacje z moją teściową Ivy, ale byłoby to wielkie kłamstwo.
Od samego początku Ivy nigdy mnie nie lubiła. Nie krzyczy, nie kłóci się ani nie wywołuje wielkich awantur – to przynajmniej byłoby szczere. Nie, ona jest raczej podstępna i złośliwa.

Taka, która zachowuje się słodko w obecności innych, ale zawsze pozostawia po sobie wystarczająco dużo bałaganu, aby zepsuć ci nastrój. Każde święta z nią są jak spacer po ogrodzie, w którym kwiaty wyglądają pięknie, ale każdy płatek ma kwaśny smak. Święto Dziękczynienia zawsze było moim świętem.
Nawet zanim poznałam Jetta, organizowałam kolację w moim małym mieszkaniu, upychając ludzi na niedopasowanych krzesłach i serwując zbyt dużo jedzenia. Nazywam to moim Super Bowl, moją chwilą, w której mogę zabłysnąć. Kiedy w końcu zamieszkaliśmy razem z mężem, Ivy i ja zawarłyśmy nieformalną umowę, że „podzielimy” kalendarz.
Ja organizowałam Święto Dziękczynienia, a ona Boże Narodzenie. Wtedy wydawało mi się to sprawiedliwe, ale patrząc wstecz, powinnam była sporządzić prawdziwą umowę z wszelkiego rodzaju zasadami. Od tamtej pory, podczas każdego Święta Dziękczynienia, moja teściowa znajdowała nowe i kreatywne sposoby, aby wszystko zepsuć.
Pewnego roku zaproponowała, że „pomoże” w przygotowaniach, a potem zakradała się do kuchni i dodawała sól i pieprz do każdego dania! Mała Sage powiedziała mi o tym, mówiąc: „Widziałam, jak babcia bawiła się jedzeniem”. W tym roku farsz był tak słony, że można było na nim suszyć ryby! Ziemniaki były praktycznie niejadalne.
Zrzut ekranu
W innym roku udało jej się „przypadkowo” przypalić garnek buraków tak bardzo, że czujnik dymu włączył się na prawie godzinę! Wyszedłem z kuchni, aby skorzystać z łazienki, pozostawiając garnek na małym ogniu, ale kilka minut później buraki były przypalone na popiół! Płyta grzejna została ustawiona na wyższą temperaturę i wiedziałem, że jedyną osobą, która mogła to zrobić, była Ivy.
Pewnego razu, kiedy właśnie skończyłam wieszać lampki w jadalni, zaproponowała, że „pomoże”. Zamiast tego przecięła przewód, „naprawiając luźne końcówki”.

Za każdym razem było tak samo – wzruszenie ramionami, ciche „ups” i sztuczny uśmiech, który sprawiał, że miałam ochotę rzucić puree ziemniaczanym w ścianę! Zawsze kończyło się bałaganem i zawsze w mój dzień. Jett nie był na to ślepy, ale nie był też typem osoby, która lubi się kłócić.
Mówił takie rzeczy jak: „Ona tylko chce pomóc” lub „Wiesz, jaka ona jest”. Ale po incydencie z burakami nawet on przestał ją usprawiedliwiać. Zaczął ją bacznie obserwować podczas świąt, prawie jakby pełnił straż. Jednak to nie wystarczyło, aby ją powstrzymać.
W tym roku Święto Dziękczynienia miało być idealne. Po raz pierwszy organizowaliśmy je w naszym nowym domu, małym, ale przytulnym miejscu, na które oszczędzaliśmy każdy grosz. Nie byliśmy bogaci, więc każde danie, dekoracja i szczegół miały znaczenie.
Tym razem dałam z siebie wszystko. Razem z mężem spędziliśmy cały tydzień na przygotowaniach. Gotowaliśmy, sprzątaliśmy i dekorowaliśmy.
Chciałam, żeby to było wyjątkowe święto. Posprzątałam dom od góry do dołu, szorując każdy kąt, aż mogłam zobaczyć swoje odbicie w podłodze w kuchni. Wyczyściłam nawet listwy przypodłogowe i nakryłam stół jak z magazynu.
Złożyłam również serwetki w idealne wachlarze, zrobiłam dekoracje stołu z szyszek i mini dyń, a nawet po raz pierwszy upiekłam domowe bułeczki. Jednak jedną z rzeczy, która mnie denerwowała, było to, że mieliśmy tylko jedną łazienkę dla wszystkich. W moim starym mieszkaniu miałam łazienkę w sypialni i drugą dla gości.

Najbardziej martwiła mnie jednak Ivy. Musiałam powtarzać sobie: „Nie pozwól jej się w tym roku zdenerwować. Zachowaj spokój”, ponieważ obecność mamy Jetta zawsze podnosiła mi ciśnienie krwi.
„Przysięgam” – powiedziałam Jettowi rano – „jeśli twoja mama znowu zacznie swoje sztuczki, nie powiem ani słowa. Będę tylko uśmiechać się, kiwać głową i ignorować ją”.
Pocałował mnie w czoło i powiedział: „Może zaskoczy nas spokojnymi świętami. Dajmy jej szansę”.
Przez większość dnia wydawało się, że w końcu zawarliśmy rozejm.
Ivy przybyła ubrana w ogromne futro i niosąc ciasto, które prawdopodobnie kupiła w sklepie, ale była miła. Uśmiechnęła się do Sage, pochwaliła stół, a nawet powiedziała, że indyk „pachnie dobrze”, co było najbliższe komplementowi, jaki kiedykolwiek od niej słyszałam. Pomyślałam, że może, tylko może, sprawy idą w dobrym kierunku.
Kolacja przebiegła gładko – nie rozlano wina, nie padły złośliwe komentarze i nie doszło do „przypadkowych” szkód. Sage siedziała między Jettem a Ivy, chichocząc, gdy dla zabawy wrzucała fasolkę szparagową do mleka. Wszyscy byli zrelaksowani, najedzeni i rozgrzani.
Prawie wydawało się to normalne. Potem przyszedł czas na deser. Właśnie podaliśmy kawałki ciasta dyniowego i orzechowego, kiedy Ivy po cichu wymówiła się, że idzie do łazienki.
Nic wielkiego, prawda? Piła wino przez cały wieczór, a miała ponad 60 lat, więc wszystko było w porządku. Ale minęło 10 minut.

Potem 20. Jett pochylił się i szepnął: „Jest tam już od dłuższego czasu”.
Skinęłam głową, starając się zachować spokój, chociaż już czułam mdłości w żołądku. Po 30 minutach Jett wstał i powiedział, że pójdzie sprawdzić, co się dzieje, i wtedy Ivy nagle wyszła.
Nie spojrzała na nikogo ani nie wyjaśniła, dlaczego tak długo to trwało. Zamiast tego chwyciła płaszcz, wymamrotała coś o „złym samopoczuciu” i powiedziała, że musi wracać do domu. Wyszła prosto przez frontowe drzwi, podczas gdy Jett wołał ją za sobą.
Żadnego „dziękuję”, żadnego uścisku na pożegnanie, nawet „wesołego Święta Dziękczynienia”.
W chwili, gdy drzwi się zamknęły, pobiegłam do łazienki. To, co zobaczyłam, niemal wywołało u mnie krzyk! Toaleta była tak bardzo zatkana, że woda się wylewała!
Woda rozlała się wszędzie i przemoczyła dywanik łazienkowy. Zapach uderzył mnie jak cios! Rozejrzałam się za przepychaczką – zniknęła!
Zostawiłam ją tam rano, ale nigdzie nie mogłam jej znaleźć. „Ivy!” – szepnęłam do siebie, jakbym była w horrorze. „To chyba jakiś żart!”
Jett podszedł do mnie i zamarł.
„O mój Boże” – mruknął. „Ona nawet nic nie powiedziała?”.
„Zostawiła to i po prostu wyszła” – rzuciłam, wskazując na podłogę, która teraz wyglądała jak bagno. Musieliśmy spędzić następną godzinę na sprzątaniu bałaganu.

Jett własnoręcznie udrożnił toaletę – co za święty człowiek – podczas gdy ja wycierałam podłogę i wietrzyłam pokój przy pomocy wszystkich świec i okien, jakie mieliśmy. Sage pozostała w salonie ze swoimi kuzynami, na szczęście nie wiedząc o katastrofie po drugiej stronie domu. Nie mogłam uwierzyć, że moja teściowa po prostu zostawiła nas, abyśmy sami poradzili sobie z tą sytuacją, podczas gdy nasi goście nadal siedzieli w salonie.
Reszta Święta Dziękczynienia minęła jak w mgle. Goście w końcu wyszli, a Jett i ja siedzieliśmy na kanapie w milczeniu, zmęczeni i wyczerpani. „Nie wiem nawet, co powiedzieć” – powiedział w końcu.
„Ja wiem” – odpowiedziałam. „W tym roku Boże Narodzenie nadal będzie u niej, prawda?”.
Skinął powoli głową. „Dobrze” – powiedziałam.
„Bo mam plany”.
Tygodnie między Świętem Dziękczynienia a Bożym Narodzeniem minęły w zamęcie miętowych drinków, błyszczącego papieru do pakowania prezentów i późnych nocy, podczas których w mojej głowie rodził się podstępny plan. Nie zdradziłam Jettowi wszystkich szczegółów, ale on domyślał się, że coś knuję. „Nie zamierzasz zrobić nic szalonego, prawda?” – zapytał pewnej nocy, składając pranie.
„To zależy, co rozumiesz przez szaleństwo” – odparłam, wzruszając ramionami z uśmiechem. Uniósł brew. „Wren…”
„Kochanie, twoja mama zostawiła ogromny bałagan w naszej jedynej łazience i wyszła bez słowa.
Myślę, że nadszedł czas, aby ktoś jej się odwdzięczył – oczywiście w miły sposób”.

Nie kłócił się, tylko złożył kolejny ręcznik i powiedział: „O ile to legalne”.
Uśmiechnęłam się szeroko. „Och, to zdecydowanie legalne. Ale też… niezapomniane”.
Kiedy nadeszło Boże Narodzenie, ubraliśmy się elegancko, zapakowaliśmy Sage do samochodu w jej błyszczącej czerwonej sukience i torbie z prezentami i pojechaliśmy do domu Ivy.
Jett jechał cicho obok mnie, aż wjechaliśmy na jej podjazd. „Obiecaj mi tylko, że nie spalisz domu” – powiedział cicho. „Żadnego ognia” – szepnęłam.
„Tylko fajerwerki”.
Dom mojej teściowej był już pełen rodziny. Byli tam kuzyni, ciotki, wujkowie i kilka osób, których nie widziałam od lat. W salonie pachniało cynamonem i pieczeniem, a złocisty pies o imieniu Baxter biegał po pokoju, liżąc upuszczone jedzenie.
Ivy przywitała nas w drzwiach, ubrana w błyszczącą zieloną bluzkę, z włosami upiętymi wysoko. „No proszę, kto się zdecydował pojawić” – powiedziała, całując Jetta w policzek i kiwając mi szybko głową. Podałam jej dwa pudełka, jedno duże, owinięte błyszczącym złotym papierem, drugie małe, przewiązane czerwoną wstążką.
„Dla ciebie” – powiedziałam uprzejmie. Spojrzała na nie z fałszywym uśmiechem. „Naprawdę nie musiałaś”.
„Wiem” – odpowiedziałam.
„Ale chciałam”.

Przez cały czas zachowywałam powagę. Kolacja była w większości udana, muszę jej to przyznać. Udekorowała dom jak z magazynu świątecznego, wszędzie były migoczące lampki, ogromna choinka z białymi i złotymi ozdobami oraz jej najlepsze talerze na tę okazję.
Wszyscy wydawali się zrelaksowani. Sage bawiła się z kuzynami, podczas gdy dorośli podawali sobie wino i opowiadali historie. Tak jak Ivy w moim domu podczas Święta Dziękczynienia, czekałem z moim posunięciem do deseru.
Ivy właśnie przyniosła tacę z miętowymi brownie, kiedy powiedziałem to swobodnym tonem, z uśmiechem w głosie. „Pamiętasz Święto Dziękczynienia? Ktoś zatkał naszą jedyną toaletę i nie powiedział ani słowa.
Cały dom pachniał jak bagno! To były dobre czasy”.
W pokoju zapadła cisza. Słychać było upadek widelca.
Ciotka Lisa, zawsze wścibska, pochyliła się. „Czekaj, wiesz, kto to zrobił?”.
Rozejrzałam się, uśmiechnęłam się słodko i powiedziałam: „O tak, to była Ivy”.
Spojrzała na mnie, zaciskając szczękę. „Słucham?”.
„Tylko ty tam weszłaś.
Około 30 minut później znaleźliśmy zalany łazienkę. A przepychacz – zniknął. Pomyślałam, że to dziwne, że wyszłaś tak szybko”.

Wszyscy przy stole zaczęli się śmiać.
Kuzyn Marcus zakaszlał, żeby ukryć śmiech. Nawet Jett spuścił wzrok na talerz, próbując nie uśmiechać się. „Cóż, to nie jest zbyt miłe” – warknęła Ivy, rumieniąc się i podnosząc głos.
„Och, to tylko żart” – powiedziałam, machając ręką. „Wiesz, taki, który ludzie pamiętają na zawsze”.
Kiedy nadszedł czas na prezenty, byłam podekscytowana. Ivy otworzyła najpierw ten duży.
Zerwała złote opakowanie i podniosła klapki pudełka. Wypadło z niego osiem ogromnych rolek papieru toaletowego, duża butelka odświeżacza powietrza, jasnożółte rękawiczki gumowe i błyszczący przepychacz z czerwoną kokardką zawiązaną wokół uchwytu! W pokoju rozległ się gromki śmiech!
Nawet ciocia Lisa musiała odstawić kieliszek wina, żeby wytrzeć oczy. Ivy wyglądała na przerażoną! „Chciałam tylko mieć pewność, że nikt więcej nie będzie musiał zmagać się z takimi niespodziankami jak podczas ostatniego Święta Dziękczynienia!” – powiedziałam radośnie, klaszcząc w dłonie.
W pokoju rozległ się jeszcze głośniejszy śmiech! Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, podałam jej mniejsze pudełko. „To moje ulubione” – powiedziałam łagodniejszym tonem.
W środku znajdował się mały zestaw z miniaturowym breloczkiem w kształcie tłoka, małą buteleczką sprayu do łazienki i mini rolką papieru toaletowego! Na wewnętrznej stronie pokrywy napisałam błyszczącym tuszem: „Zestaw awaryjny do toalety – na wypadek, gdy naprawdę nie możesz się powstrzymać lub gdy nie możesz powstrzymać swojej dumy”.

Wszyscy się śmiali! Jeden z kuzynów wyciągnął telefon, żeby zrobić zdjęcie.
Nawet Sage, która nie do końca to rozumiała, śmiała się tylko dlatego, że wszyscy inni się śmiali! „Kiedy to zobaczyłam, od razu pomyślałam o tobie” — powiedziałam jej. Moja teściowa nie śmiała się.
Siedziała nieruchomo, z czerwoną twarzą, trzymając mały przepychacz na kolanach, jakby obraził całą jej rodzinę. „Chcę, żebyś wyszła” — powiedziała cicho, a potem głośniej, wstając. „Wynoś się z mojego domu!”
W pokoju znów zapadła cisza.
Jett nie wahał się. Wstał, chwycił płaszcz i zapytał mnie: „Gotowa?”.
„Zawsze” – odpowiedziałam. W milczeniu wyszliśmy z Sage do samochodu.
Zaczęło padać śnieg, lekko pokrywając przednią szybę. Jett uruchomił silnik i przez chwilę siedział, zanim zwrócił się do mnie. „Wiesz” – powiedział powoli – „to było… właściwie całkiem niesamowite”.
Odwróciłam się do niego zaskoczona.
„Nie jesteś zły?”.
Potrząsnął głową. „Trzeba było ją upomnieć. To znaczy, łuk z przepychaczką?
Genialne!”
Roześmiałam się i odchyliłam się na siedzeniu, w końcu się relaksując. Ivy oczywiście powiedziała całej rodzinie, że zrujnowałam Boże Narodzenie. Następnego dnia zadzwoniła do Jetta, płacząc, i powiedziała, że zawstydziłam ją przed wszystkimi.

Spokojnie odpowiedział: „Zawstydziłaś się, kiedy zniszczyłaś naszą łazienkę i nie powiedziałaś ani słowa”.
Ona się rozłączyła. Tydzień później przyszła pocztą kartka. Była od Ivy, ale nie zawierała przeprosin, tylko jedno zdanie napisane ciasnym pismem:
„Następnym razem skorzystam ze stacji benzynowej”.
W środku znajdował się banknot 20 dolarowy i kupon na środek do czyszczenia dywanów.
Przykleiłam go do lodówki jak trofeum. W następnym roku nadal organizowaliśmy Święto Dziękczynienia i wiecie co? Ivy skorzystała z łazienki na początku wieczoru, wchodząc i wychodząc w niecałe trzy minuty. Zostawiła za sobą szeroko otwarte drzwi!

