NA NASZYM ŚLUBIE, MAŁA CÓRECZKA MOJEGO NARZECZONEGO WYKRZYKNĘŁA: „TATO, NIE ŻEŃ SIĘ Z NIĄ, TY JUŻ MASZ ŻONĘ!”.

Dzień mojego ślubu wyglądał jak scena z bajki — dopóki czteroletnia córka mojego narzeczonego, Lisa, nie wstała w środku ceremonii i nie oświadczyła: «Tatusiu, nie żeń się z nią! Ty już masz żonę!». Następnie wskazała na ciemną sylwetkę za oknem.

Zawsze wyobrażałam sobie mój ślub jako moment radości, miłości i doskonałości. Kiedy szłam do ołtarza, wierzyłam, że to marzenie się spełnia. Delikatne światło świec oświetlało salę, mieszając się z delikatnym zapachem świeżych róż. Sergey stał przed ołtarzem, jego wzrok był utkwiony w moim, a jego twarz promieniała miłością i ciepłem.

Minęły trzy lata od naszego pierwszego spotkania na imprezie u wspólnych znajomych. Nie szukałam miłości, ale charyzma i szczerość Siergieja mnie przekonały. To, co zaczęło się od swobodnych rozmów o książkach i pracy, szybko przerodziło się w wieczory wypełnione śmiechem i poczuciem, że jesteśmy dla siebie stworzeni.

Po kilku miesiącach naszego związku Sergei zaprosił mnie na kolację, by odbyć poważną rozmowę.

«Katia, jest coś, co muszę ci powiedzieć. Mam córkę Lizę. Ma cztery lata i jest moim życiem. Jeśli to dla ciebie za dużo, rozumiem, ale muszę być z tobą szczery».

Ogarnęła mnie burza emocji. Siergiej nie tylko prosił mnie, abym go zaakceptowała, ale także abym stała się częścią życia Lisy.

«Potrzebuję czasu do namysłu — przyznałam. „Nie dlatego, że mi na tobie nie zależy, ale dlatego, że chcę się upewnić, że mogę dać wam obojgu to, na co zasługujecie”.

Kilka dni później znałem już odpowiedź. W naszej ulubionej kawiarni powiedziałam do Siergieja: «Jestem gotowa. Jeśli Lisa jest częścią twojego życia, chcę ją poznać». Jego twarz rozjaśniła ulga i wdzięczność.


Spotkanie z Lisą, kiedy przyniosłam torbę domowych ciasteczek, było ekscytujące, ale miałam nadzieję na najlepsze. Lisa wyjrzała zza nogi Siergieja, trzymając wypchanego króliczka. Po chwili uśmiechnęła się i wyszeptała: „Uwielbiam ciasteczka z kawałkami czekolady!”. Od tego momentu lody zostały przełamane, a Lisa z dziecięcym entuzjazmem zaprosiła mnie do swojego świata.

Z biegiem lat rozwinęła się między nami nieoczekiwana i piękna więź. Lisa często nazywała mnie „prawie mamą”, a kiedy Siergiej mi się oświadczył, entuzjastycznie przytuliła się do moich nóg i krzyknęła: „Będziesz moją mamą!”.

I tak nastał dzień naszego ślubu. Lisa wyglądała jak anioł w swojej małej sukience druhny, promieniejąc radością. Wszystko było idealne, dopóki spiker nie powiedział: „Jeśli ktokolwiek sprzeciwia się temu związkowi, niech przemówi teraz lub zamilknie na zawsze”.

Ku mojemu zdumieniu, głos Lisy wybuchł: „Nie możesz się z nią ożenić, tato!”.

Na sali zapadła cisza, którą przerwały dopiero jej słowa: „Ty już masz żonę”.

Spojrzałem na Lisę oszołomiony. Twarz Siergieja wyrażała to samo zdumienie. Wtedy Lisa wskazała na duże okno na końcu korytarza.

„Ona tam jest!”

Wszyscy się odwrócili. Niewyraźna sylwetka machała do okna. Serce waliło mi szybciej. Kto to mógł być? Czy to możliwe, że Lisa mówiła prawdę?

Siergiej zbliżył się do okna, wpatrując się w półmrok. Jego wyraz twarzy nagle się zmienił — czy to był… uśmiech? Chwilę później wrócił, w towarzystwie znajomej postaci.

Była to Nina, była niania Lisy, trzymająca różowego misia.

„Co się dzieje?” — zapytałam zdezorientowana.

Siergiej się roześmiał: „Katia, poznaj panią Fluffy”.

Spojrzałam na niego zdezorientowana: „Co?”.

«Kiedy Lisa miała trzy lata, zdecydowała, że ten niedźwiadek jest moją żoną. To była jej zabawa, o której dawno zapomniałem».

Lisa klasnęła w dłonie z radości: „Tata nie może ożenić się z Katią, skoro jest już żonaty z panią Fluffy!”.

Nina z uśmiechem dodała: «Lisa obejrzała filmik i zdecydowała się na »ślubną niespodziankę«. Nie mogłam odmówić».

Sala wybuchła śmiechem, napięcie natychmiast zniknęło. Sergei podniósł Lisę w ramiona, kręcąc głową: „Młoda damo, nigdy więcej psikusów na weselach!”.

Kiedy ceremonia została wznowiona, nie mogłam przestać się uśmiechać. Życie z Lisą zapowiadało się nieprzewidywalnie — a ja nie chciałam, żeby było inaczej.

NA NASZYM ŚLUBIE, MAŁA CÓRECZKA MOJEGO NARZECZONEGO WYKRZYKNĘŁA: „TATO, NIE ŻEŃ SIĘ Z NIĄ, TY JUŻ MASZ ŻONĘ!”.
Несколько анекдотов для веселья