Nie mogłam się doczekać spotkania z rodzicami mojego narzeczonego, ale kolacja zakończyła się katastrofą.

Spotkanie z rodzicami mojego narzeczonego miało być ekscytujące, ale nic nie przygotowało mnie na napięcie i potępienie, które nastąpiły po nim. Między cichymi spojrzeniami, ostrymi słowami i nieoczekiwanymi sekretami wieczór zamienił się w burzę, której nigdy nie zapomnę.

Byliśmy z Markiem razem od około roku, a całkiem niedawno poprosił mnie o rękę. Nie była to ta wymarzona propozycja przy świecach, którą wyobrażałam sobie jako mała dziewczynka, ale była szczera i wiedziałam, że wynikała z miłości.

Poza tym i tak byśmy się zaręczyli – wszystko zależało tylko od czasu.

Złożył mi oświadczyny wkrótce po tym, jak dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży. Ciąża nie była planowana, ale gdy tylko zobaczyliśmy te dwie małe kreski, wszystko się zmieniło. Byliśmy podekscytowani, zdenerwowani i gotowi do wspólnego rodzicielstwa.

Tego wieczoru mieliśmy zaplanowaną kolację z rodzicami Marka i byłam strasznie zdenerwowana.

Mark zawsze opisywał ich jako surowych i tradycyjnych, więc czułam się, jakbym szła na rozmowę kwalifikacyjną, a nie na rodzinną kolację.

Mimo to powtarzałam sobie, że uda mi się ich przekonać. Zawsze umiałam zyskać sympatię ludzi – a przynajmniej taką miałam nadzieję.

Kiedy Mark wrócił z pracy, od razu zaczęłam grzebać w szafie.

Przymierzyłam chyba z dziesięć strojów, kręcąc się przed lustrem i pytając: „No i jak, pasuje?”.

Za każdym razem Mark uśmiechał się i mówił: „Wyglądasz świetnie”.

Jednak samo „doskonale” nie wystarczyło. Musiałam wyglądać nieskazitelnie. Pierwsze wrażenie jest najważniejsze.


W końcu roześmiałam się z siebie, zdając sobie sprawę, że wybrałam pierwszą sukienkę, którą przymierzyłam.

„Jak myślisz, spodobam się im?” – zapytałam, poprawiając włosy.

„Oczywiście, że im się spodobasz. Jak mogłoby być inaczej?” – odpowiedział Mark, obserwując mnie w lustrze.

„A co, jeśli nie?” – zapytałam, odwracając się do niego twarzą.

„Wtedy to nie ma znaczenia” – powiedział spokojnym głosem. „Jedyne, co ma znaczenie, to to, że ja cię lubię”.

„Lubisz?” – drażniłam się, unosząc brew.

Mark uśmiechnął się. „Lubię cię bardziej niż kogokolwiek innego. Kocham cię jeszcze bardziej”.

Cicho się roześmiałam. „Dobre wybawienie”.

Mark pochylił się i pocałował mnie, a jego uśmiech był ciepły i dodawał otuchy. „Będziesz idealna”.

Kiedy byliśmy gotowi, ostrożnie wzięłam do ręki wiśniowe ciasto, które upiekłam na kolację.

Ciepły, słodki zapach działał uspokajająco, przypominając mi, że włożyłam wysiłek w przygotowanie dzisiejszego wieczoru. Mark otworzył mi drzwi samochodu i oboje wsiedliśmy do środka.

Podczas podróży do jego rodziców nie mogłam nie zauważyć, że Mark zbyt mocno ściska kierownicę.

Jego szczęka była zaciśnięta, a wzrok skierowany prosto przed siebie. „Wszystko w porządku?” – zapytałam delikatnie.

„Tak” – odpowiedział, ale jego głos zadrżał. Wyciągnęłam rękę i wzięłam go za dłoń. Nie byłam pewna, czy próbuję uspokoić jego, czy siebie.

Kiedy zatrzymaliśmy się przed domem, Mark westchnął i spojrzał na mnie. „Po prostu… nie mów nic zbędnego, dobrze?”

„Nie będę” – obiecałam.

Podeszliśmy do drzwi, serca nam waliły, a Mark zadzwonił dzwonkiem. Po chwili pojawiła się jego mama.

„Cześć, czekaliśmy na was” – powiedziała ostrym, ale uprzejmym tonem. „Jestem Erin, choć sądzę, że już to wiesz” – dodała, nie spuszczając ze mnie wzroku.

„Tak, jestem Danica” – odpowiedziałam, zmuszając się do uśmiechu i podając ciasto. „Upiekłam ciasto wiśniowe. Mark powiedział mi, że to twoje ulubione”.

Twarz Erin natychmiast się zmieniła, a uśmiech zniknął. „Ciasto, hm? Myślałam, że to gospodarz powinien zajmować się jedzeniem. A może uważasz, że nie potrafię upiec własnego ciasta?”.

„Nie, oczywiście, że nie!” – szybko odpowiedziałam. „Chciałam tylko przynieść coś wyjątkowego. Nie chciałam cię urazić”.

Spojrzała na ciasto, a potem znowu na mnie. „W porządku. Wejdźcie” – powiedziała i odsunęła się na bok, nie mówiąc ani słowa.

Podczas kolacji panowała męcząca cisza. Jedynymi dźwiękami były brzęk sztućców i sporadyczne skrzypienie krzesła.

Mark ostrzegł mnie, że w jego rodzinie nie ma zwyczaju rozmawiać podczas posiłków, ale myślałam, że żartuje.


Siedzenie w ciszy było niezręczne i nienaturalne. Spojrzałam na Marka, ale on tylko uśmiechnął się do mnie zachęcająco.

Kiedy skończyliśmy jeść, wstałam, aby pomóc Erin posprzątać ze stołu. Nic nie powiedziała, tylko skinęła głową i szybko wymamrotała „dziękuję”.

Przeszliśmy do salonu, gdzie ojciec Marka, George, siedział nieruchomo, ledwo na mnie patrząc.

Wyglądał na niezainteresowanego, jakbym była gościem, którego nie zaprosił. Rozmowa zeszła na temat ślubu, ale nie miałam nic do powiedzenia.

„O jakiej sukni myślisz?” – zapytała Erin, spoglądając na mnie, jakby już oceniała moją odpowiedź.

Zanim zdążyłam odpowiedzieć, George odezwał się. „Erin, daj dziewczynie spokój. Cały wieczór zasypujesz ją pytaniami”. Jego ton był surowy, ale po raz pierwszy zwrócił się do mnie.

„W porządku. Nie mam nic przeciwko” – odpowiedziałam, uśmiechając się słabo, chociaż moje nerwy były na wyczerpaniu.

„Widzisz, George? Nie ma nic przeciwko” – powiedziała Erin, po raz pierwszy uśmiechając się do mnie w odpowiedzi. Wyglądało to na aprobatę i odetchnęłam z ulgą.

Spojrzałam na Marka i uśmiechnęłam się, biorąc go za rękę. Jego dotyk uziemił mnie. Ale ciepło tej chwili zniknęło, gdy uśmiech Erin stał się bardziej surowy.


„Danica, kochanie, w naszej rodzinie nie wypada okazywać uczuć w obecności innych, zwłaszcza przed ślubem” – powiedziała ostrym tonem.

Puściłam rękę Marka, jakby była w ogniu. „Przepraszam” – szepnęłam, zawstydzona.

„Więc” – kontynuowała Erin, ponownie zwracając na mnie uwagę – „jaką suknię chcesz? Masz taką piękną figurę. Idealnie pasuje ci coś dopasowanego i długiego”.

Zawahałam się, czując, jak płoną mi policzki. „Cóż, taka figura nie potrwa długo. Do ślubu będę w piątym miesiącu, więc myślałam o czymś bardziej dopasowanym”.

Mark cicho jęknął i schował twarz w dłoniach. Skręciło mi się w żołądku.

„W piątym miesiącu?” Głos Erin był przerywany, a jej brwi uniosły się w niedowierzaniu.

Skinęłam głową. „Jestem w ciąży” – powiedziałam po prostu.

W pokoju zapadła cisza. Erin łapała powietrze, przyciskając dłonie do piersi, jakbym właśnie przyznał się do popełnienia przestępstwa. „O mój Boże” – wyszeptała. „Co za hańba! Mój syn będzie miał dziecko z nieprawego łoża!”.

Zaskoczona mrugnęłam. „Przepraszam, co?”.

„To hańba! Przynosisz wstyd naszej rodzinie! Jak mogłaś to zrobić przed ślubem?”, krzyczała Erin, podnosząc głos z każdym słowem.

„Jesteśmy dorosłymi ludźmi”, powiedziałam, starając się zachować spokój. „Cieszymy się z tego dziecka…”.


„Danika, przestań gadać” – mruknął Mark pod nosem.

„Jak mogłeś wybrać tak bezwstydną narzeczoną?” – krzyczała Erin na Marka. „Ona musiała cię uwieść!”

„Erin, przestań na nią krzyczeć. Ona jest w ciąży” – powiedział George, przerywając jej tyrady.

„W tym właśnie problem! Co powiedzą ludzie?” – zawyła Erin. „Wynoś się z mojego domu! Nie chcę cię więcej widzieć!”

Łzy popłynęły mi strumieniem, gdy jąkałam się: „Co ja zrobiłam? Nie rozumiem…”.

„Ty i twoje nieślubne dziecko jesteście plamą na naszej rodzinie!” – syknęła Erin. „Może jeszcze nie jest za późno na aborcję?”

Westchnęłam. „Co? Co ty mówisz?” – krzyknęłam, łkając. Mark milczał, a jego twarz była nie do odczytania.

„Danika, chodźmy” – powiedział w końcu Mark, chwytając mnie za rękę.

Na zewnątrz jego rozczarowanie sięgało zenitu. „Co to było?!” – krzyczał na mnie.


„To ja powinnam zadawać ci pytania!” – odpowiedziałam drżącym głosem.

„Prosiłem cię, żebyś nie mówiła nic zbędnego!” – odparł ostro.

„Nie wiedziałam, że nasze dziecko jest dla ciebie „zbędne”!” – krzyknęłam.

„Nie dla mnie – dla nich” – odpowiedział ostro.

„Powiedziałeś, że ich opinia nie ma znaczenia!” – wykrzyknęłam, potrząsając głową.

„Ostrzegałem cię, że są konserwatywni” – powiedział spokojnym głosem.

Spojrzałam na niego, a serce pękało mi z bólu. „Dzisiaj zostanę u siebie” – powiedziałam stanowczym tonem, po czym odwróciłam się.

Został mi jeszcze miesiąc do końca umowy najmu mojego starego mieszkania, więc Mark zawiózł mnie tam. Podróż była cicha i napięta.

Kiedy się zatrzymał, wysiadłam bez słowa. W środku usiadłam na kanapie i łzy popłynęły mi po twarzy.

Serce bolało, kiedy wciąż przypominałam sobie kolację. Mark nie stanął w obronie ani mnie, ani naszego dziecka.

Jak mógł pozwolić swojej matce mówić takie rzeczy? Myśli wirowały mi w głowie, położyłam rękę na brzuchu, zastanawiając się, czy cały ten stres nie szkodzi dziecku.

Następnego ranka obudziło mnie głośne pukanie. Chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi i otworzyłam je. George stał w progu, a wyraz jego twarzy był nie do odczytania.

„Jak się masz?” – zapytał George, a jego głos był spokojny, ale stanowczy.

„Co tu robisz?” – odparłam ostro, krzyżując ręce.

„Przyszedłem przeprosić za Erin” – powiedział, spuszczając na chwilę wzrok. „Ona potrafi być… zbyt emocjonalna”.

Zawahałam się, a potem cofnęłam się. „Nie chcesz wejść?”

„Nie, nie zostanę na długo” – odpowiedział, potrząsając głową. „Chciałem tylko wyjaśnić. Dla niej to sprawa osobista. Jej rodzice byli bardzo konserwatywni, nawet bardziej niż ona sama. Kiedy się pobraliśmy, była już w ciąży z Markiem”.

Spojrzałam na niego z oszołomieniem. „Co? To dlaczego tak negatywnie zareagowała na moją ciążę?”.

George westchnął, poruszając się niezręcznie. „Zawsze się tego wstydziła. Uważa, że powinniśmy byli poczekać. Nie żałuje, że ma Marka, ale to jest coś, z czym się zmaga. Chciałem, żebyś o tym wiedziała”.

Zmarszczyłam brwi, nadal urażona, ale próbując zrozumieć. „Więc to dlatego tak mnie traktowała? Aby chronić jakąś staromodną ideę dumy?”

George skinął głową. „Tak. Możesz podzielić się tym z Markiem, a nawet powiedzieć krewnym Erin, jeśli ona nadal będzie się tym przejmować”.

„Nikomu nie powiem” – powiedziałam cicho. „Nie chcę, żeby czuła się tak samo źle, jak ja teraz”.

George skinął głową, a potem odwrócił się, żeby odejść.

Po jego odejściu postanowiłam wrócić do Marka. Ale kiedy wyszłam na ulicę, zamarłam. Stał tam, trzymając w rękach bukiet kwiatów.

„Wybacz mi” – powiedział Mark, patrząc mi prosto w oczy. „Musiałem stanąć w obronie ciebie i dziecka. Nie wiedziałem, co robić, i bałem się”.

„Dziękuję za przeprosiny. Bardzo mnie to zabolało” – wyznałam.

„To się więcej nie powtórzy. Obiecuję, że zawsze będę po twojej stronie” – powiedział spokojnym głosem.

Skinęłam głową i uśmiechnęłam się. „Dziękuję”.

Mark pochylił się, a ja go pocałowałam.

Nagle zadzwonił jego telefon. Odszedł na bok, żeby odebrać.

„To była moja mama” – powiedział po powrocie. „Chce przeprosić. Pytała, jakie ciasto lubisz najbardziej”.

Uśmiechnęłam się lekko. „Powiedz jej, że ja też lubię ciasto wiśniowe”.

Mark uśmiechnął się. „Wygląda na to, że macie już coś wspólnego”.

„Nie masz pojęcia, jak bardzo” – szepnęłam, pozwalając mu się przytulić.


Powiedz nam, co myślisz o tej historii i podziel się nią ze znajomymi. Być może zainspiruje ich i umili im dzień.

Nie mogłam się doczekać spotkania z rodzicami mojego narzeczonego, ale kolacja zakończyła się katastrofą.
Почему водолей — лучший знак зодиака: 10 причин на это