Sekrety cudzego serca

Obcy mąż
Wara, wybacz, muszę lecieć.
Znów dzwoni żona? Jedź, przywykłam.
Za każdym razem Warwara zaciskała zęby, puszczając Kiriła do domu. Jak bardzo pragnęła, by został! Poszliby do kawiarenki na rogu, potem film pod ciepłym kocem, a ona zaparzyłaby mocną kawę z kardamonem.
Ale to były tylko marzenia. Kirioł nigdy nie ukrywał: ma żonę i syna. Żony, mówił, nie kocha; trzyma się rodziny dla chłopca. Poczeka, aż skończy szkołę, wtedy odejdzie do Wary.
Żona go nie obchodziła. Skoro wygasło uczucie, co poradzić? Widać było, jak jest obojętny. Niech puści wolno, jeśli uczciwie. Kirioł to dobry ojciec, nie chce psuć życia dziecku.
Nic, przyjdzie i jej czas. Za dwa lata chłopak wyjedzie na studia i wtedy… Będzie koc, kino i ich własna rodzina. Warwara marzyła o córce, całkiem do niej podobnej.
Dwa lata minęły jak z bicza. Czekała, lecz Kirioł wciąż zwlekał.
Rozumiesz, u Natalii matka miała wylew, wprowadziła się do nas. Nie mogę teraz odejść, sama przecież pojmiesz.
Wara wzdychała i kiwała głową. Do kiedy czekać? Do siwizny?
Spóźnienie. Test. Dwie kreski. Może to nawet lepiej… Trzeba do lekarza, sprawdzić.
W poradni siedziała skulona na końcu korytarza. Drzwi się otworzyły: z gabinetu wyszła ciężarna, ledwie stąpając. Pod ramię prowadził ją mężczyzna. Kirioł. Co u licha?
Przeszli obok, nie dostrzegając jej. Wara weszła do lekarza; ręce drżały.
— Źle się pani czuje? Twarz jak kreda.
— Nie, wszystko w porządku. Tylko kontrola.
Lekarz potwierdził ciążę i się uśmiechnął:
— Pierwsze w wieku 35 lat to późno, lecz czemu nie! O, była tu para: jemu prawie pięćdziesiąt, żonie czterdzieści, syn już na uniwersytecie, a oni postanowili córeczkę. Silna rodzina, miłość — czemu nie urodzić?
Warwara zacisnęła szczęki. Dźwięczało w głowie: jak mógł kłamać? Przysięgał, że z żoną koniec, a sam zrobił dziecko! Jak długo jeszcze wodziłby ją za nos?
— Lisiczko, dziś nie dam rady, wybacz.
— Daj spokój, mam co robić bez ciebie.
— Co niby?
— Idę z Kaśką do klubu. Mam dość czterech ścian.
— Jakiego klubu?! Nie masz osiemnastu! Nie pozwalam!
— Masz rodzinę, Kirioł. Jesteś cudzym mężem. Nie rozkazuj.
Rzuciła słuchawkę. Ach, do klubu nie można! Ma jak wierny kundel czekać, aż pan raczy zajrzeć? A on w tym czasie płodzi dzieci, wychowuje, a do niej — po dreszczyk. Dopóki mu się nie znudzi.
Dopiero teraz Wara pojęła, jak marnie wyglądała przez te lata. Wszystko najlepsze — żonie i synowi, ona — rezerwą. Jemu wszystko jedno, że jej zegar tyka, że rodzić trzeba teraz albo nigdy. No cóż, będzie miała własne dziecko.
Kirioł przyjechał bez zapowiedzi. Pijany, zapłakany. Okazało się, że żona straciła dziewczynkę przy porodzie, choć lekarze zapewniali, że wszystko dobrze. Z żalu pomieszało jej się w głowie.
— Co robić, Waro? Jestem w piekle.
— Bądź z żoną, głupcze. To wasza wspólna tragedia. Po co do mnie jeździłeś, skoro u was było dobrze? Po co kłamałeś?
— Bóg mnie ukarał za ciebie. Zabrał córkę.
— Nie pleć bzdur. Wina tylko po twojej stronie. Okłamywałeś ją, mnie, siebie. Ogarnij się i bądź przy niej.
— Kocham was obie! Inaczej, lecz…
— Dość, Kirioł. Wyjdź. I nie wracaj.
Trzasnęła drzwiami i wybuchnęła płaczem. Żal miała do siebie i do jego żony, która straciła dziecko. Wkrótce sama zostanie matką i już wiedziała, co to znaczy.
Dzwonił, przychodził, ale nie otwierała. Nigdy się nie dowiedział, że Wara urodziła syna — jego syna. Zapisała chłopca na swoje nazwisko, a w rubryce „ojciec” postawiła kreskę. Alosza wyszedł wykapany Kirioł — cudzy mąż.
Statystyka bywa okrutna: tylko 10% mężczyzn odchodzi od żon do kochanek. A połowa z nich wraca. Alosza rósł cichy, zamyślony. Często pytał: „A gdzie tata?” — a Warwara, gładząc mu włosy, mówiła: „Tata daleko. Nie potrafił zostać”.
Kiedyś, około siódmego roku, przyniósł ze szkoły rysunek: tata, mama, chłopiec. Obok wysoki mężczyzna z wąsami, choć Kirioł nigdy ich nie nosił.
— Czemu jest na niebiesko? — spytała, przełykając gulę.
— Tak kazali. Tatusiowie są na niebiesko, a duchy — na szaro.
Zastygła. Skąd on to wie?
Rok później Kirioł zmarł. Zawał. Nad grobem stała żona — postarzała, złamana. A obok niska kobieta w ciemnym płaszczu, trzymająca za rękę syna.
Nawet nie wiedziała, że miał inne dziecko.
I nikt jej nie powiedział.

Sekrety cudzego serca
Droga do nowego życia po ciężkich próbach