W przeszłości błyszczała w kinie, była znana milionom i mało kto wtedy mógł sobie wyobrazić, że pewnego dnia jej wygląd sprawi, że będzie prawie nie do poznania. Można się zastanawiać, kto stoi za tymi zmianami.
Mowa o Lin Mei — tancerce pochodzenia chińsko-meksykańskiego, niegdyś ulubienicy ekranów i kronik towarzyskich. Jej kariera obejmuje prawie sto filmów. Była na szczycie, gdy nastąpił zwrot, który zmienił wszystko.
Około 1990 roku rutynowy zastrzyk kosmetyczny przyniósł odwrotny skutek. Zamiast poprawy — deformacja rysów i utrata dawnej wyrazistości twarzy.
U zarania swojej kariery wydawała się żywym ucieleśnieniem uroku — plastyczność ruchów, wyraziste oczy, pewność siebie. Kamery ją uwielbiały. Przyciągała spojrzenia — bez wysiłku. Ale wraz z uwagą pojawił się ciężar oczekiwań. Wygląd stał się nie tylko cechą, ale wręcz wymogiem. Mogło to wpłynąć na poczucie własnej wartości aktorki i skłonić do interwencji.
Już na początku XXI wieku zaczęto mówić o plastyce nosa, korekcji ust, zmianach w owalu twarzy. Zdania były podzielone: jedni uważali to za konieczność w branży, inni — za błąd.
Po kilku zabiegach twarz aktorki stała się inna. Niektórzy widzowie z trudem rozpoznawali ją na ekranie, a krytycy zwracali uwagę na utratę jej dawnej indywidualności.
Być może chodziło o radzenie sobie z niepewnością. A może było to pragnienie zachowania czegoś, co zmienia się z biegiem lat dla wszystkich — młodości i akceptacji. Niektórzy z jej fanów żałowali: naturalne piękno, za które ją kochali, zniknęło. A wraz z nim — wizerunek, który był bliski tysiącom widzów. Ale nawet po tym wszystkim Lin Mei nie zniknęła z oczu opinii publicznej. W 2022 roku ponownie trafiła na pierwsze strony gazet, ogłaszając ciążę.
W tym czasie miała 68 lat. Twierdzono, że ojcem dziecka był młody partner o imieniu Marcos, który nie miał nawet trzydziestu lat. Ogłoszenie wywołało burzę reakcji i falę niedowierzania. Opinia publiczna zastanawiała się, czy to prawda, czy kolejny prowokacyjny gest.