Rachel czekała na swoją przyjaciółkę Mię na stacji metra, kiedy zauważyła chłopca, który wydawał się zagubiony. Gdy do niego podeszła, zdała sobie sprawę, że sytuacja jest o wiele bardziej skomplikowana, niż wydawało się na pierwszy rzut oka.
Stałam na peronie, po raz setny sprawdzając telefon. Moja przyjaciółka, Mia, spóźniła się jak zwykle, ale dzisiaj była jakoś za późno. Miałyśmy iść do sklepu z używanymi rzeczami, żeby znaleźć stroje na nadchodzącą imprezę.
Rozglądając się dookoła, by jakoś zająć czas, zauważyłam chłopca.
Miał nie więcej niż siedem lub osiem lat i siedział sam na ławce. Miał wielkie oczy, a w rękach trzymał zużytego pluszowego króliczka.
Chociaż nie uważałam się za szczególnie macierzyńską osobę, coś mnie w nim poruszyło.
— Cześć, mały — powiedziałam, podchodząc do niego. — Zgubiłeś się? Czekasz na kogoś?
Chłopiec spojrzał na mnie oczami pełnymi nadziei i strachu.
— Nie mogę znaleźć rodziców — wyszeptał. — Nie wiem, gdzie iść, więc siedzę tutaj.
Serce ścisnęło mi się z litości dla niego.
— Chcesz, żebym pomogła ci ich znaleźć? Możemy pójść na policję i poprosić o pomoc.
Oczy chłopca rozszerzyły się jeszcze bardziej.
— Nie, proszę, nie idź na policję! — Wykrzyknął, wyraźnie poruszony.
Usiadłam na ławce obok niego, mając nadzieję, że go uspokoję.
— Dlaczego? — zapytałam łagodnie. — Po prostu poprosimy o pomoc.
— Ponieważ policja szuka moich rodziców» — powiedział ze smutkiem. — Czasami moi rodzice muszą kraść jedzenie, żeby mnie nakarmić. Dlatego policja ich szuka. Nie jesteśmy źli… po prostu potrzebujemy pomocy.
Wzdrygnęłam się, nie wiedząc, co zrobić w tej sytuacji. Mogłam zrozumieć desperację rodziców, którzy łamią zasady, by nakarmić swoje dziecko. Zdecydowanie było w tym coś uczciwego.
— Dobrze — powiedziałam stanowczo. — Nie pójdziemy na policję. Ale spróbujmy ich znaleźć. Jak myślisz, gdzie mogą być?
Chłopiec szybko pokręcił głową, a jego myśli zdawały się przychodzić i odchodzić z wielką prędkością.
— Czasami chodzą do parku — powiedział. — Możemy tam pójść? Może uda nam się ich znaleźć.
— Oczywiście — odpowiedziałem. — A tak przy okazji, jak masz na imię?
Uśmiechnął się szeroko, gdy usłyszał pytanie.
— Tommy — powiedział. — A ty?
— Rachel — odpowiedziałam. — Miło mi cię poznać, Tommy. Chodź.
Poszliśmy razem do najbliższego parku, Tommy mocno trzymał swojego pluszowego króliczka i moją rękę. W drodze do parku jego oczy rozbłysły, gdy zobaczył stoisko z popcornem.
— Chcesz trochę? — zapytałam, widząc jego zachwyt.
— Tak, proszę! — powiedział, podskakując na jednej nodze.
Uśmiechnęłam się i kupiłam mu torebkę.
— Proszę, skarbie — powiedziałam.
Kontynuowaliśmy poszukiwania w parku, ale nigdzie nie było jego rodziców.
— Nie ma ich — powiedział, a jego twarz pociemniała.
Wyglądał, jakby miał się rozpłakać.
— Gdzie indziej mogliby pójść? — zapytałam, starając się podtrzymać w nim nadzieję.
— Czasami idą do centrum handlowego, żeby odebrać resztki z food court’u» — powiedział.
— Dobra, spróbujmy w centrum handlowym — powiedziałam, prowadząc go z powrotem do metra.
W centrum handlowym oczy Tommy’ego rozszerzyły się, gdy zobaczył pokój gier.
— Wow — powiedział. — Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś takiego. Co to jest?
Nie mogłam oprzeć się jego spojrzeniu, pełnemu pożądania.
— Przynieśmy ci trochę żetonów — powiedziałam, dając mu kilka dolarów. Pobiegł do automatów z wielkim uśmiechem na twarzy, próbując dowiedzieć się, jak na nich grać.
Gdy grał, wyciągnąłem telefon, by sprawdzić, czy Mia odbierze. W tym czasie podeszło do mnie dwóch policjantów.
— Przepraszam panią — powiedział jeden z nich. — Czy ten chłopiec jest z panią?
— Tak — odpowiedziałam ze zmartwieniem w głosie. — Dlaczego pytacie? Próbujemy znaleźć jego rodziców.
— Ten chłopiec uciekł dziś rano od swojej rodziny zastępczej — powiedział cicho drugi policjant. — Musimy sprowadzić go do domu.
Historia toczy się dalej z emocjami i przyjaźnią, zmieniając przypadkowe spotkanie w związek, który zmienia życie. Co byś zrobił na moim miejscu?